Miejska Partyzantka Ogrodnicza Płock zaprasza do udziału w akcji, bardzo prostej, pożytecznej i przyjemnej. Zaprasza zarówno mieszkańców jak i firmy i instytucje. Wspólnie dajmy dobry przykład i zróbmy coś relaksującego w tej często trudnej ostatnio rzeczywistości.
W Płocku próbowaliśmy już w ubiegłych latach ale może tym razem zrobimy to na większą skalę, jeszcze MOCNIEJ i jeszcze bardziej widoczniej? Często tu narzekamy, że mieszkańcy Płocka niewiele dają od siebie i nie angażują się w życie miasta. Może pokażemy jednak, że można inaczej? Niech jeszcze więcej osób przekona się, że warto zmieniać nasze otoczenie i, że czasami nie trzeba na to milionów.
Po co?
Sianie i doglądanie dyń to dobry pretekst, by pogadać z sąsiadem, wyjść z domu czy nawet zrobić imprezę w ogrodzie. Można przy pomocy roślin oswajać z różnorodnością, pokazać urzędnikom i postronnym osobom, że grunty miejskie mogą być obsadzane różnymi roślinami, że to co dekoracyjne i to co użytkowe przeplata się.
Na świecie często tak się dzieje, że miasta wykorzystuje się do tego, by sadzić w nich rośliny jadalne. Jeśli zatem w październiku z pestek uda się uzyskać owoc to jest to dobra droga, by uprawiając jedzenie tam gdzie mieszkamy, zrobić coś dla naszej planety.
Może się też zdarzyć, że ktoś nam ten owoc ukradnie. Tak się już zdarzało. To dobrze. Znaczyło, że ktoś jej potrzebował, a nasz gest zaspokoił potrzebę tej osoby.
Dlaczego warto i dlaczego dynia?
Jest mnóstwo niezagospodarowanych miejsc - nudne trawniki, opuszczone donice, zapuszczone skwery i osierocone podwórka - czas to zmienić. Dynia i jej krewne to ładne i pożyteczne rośliny z okazałymi liśćmi w różnych kształtach, dekoracyjnymi kwiatami odwiedzanymi przez zapylaczy, jest nieinwazyjna, jednoroczna i ze wszech miar użyteczna. Mamy więc estetykę i ekologię w jednym.
Dynia idealnie pasuje do miasta przez to, że w jej owocach nie odkładają się metale ciężkie z gleby. Bywają tereny, na których nie powinno się siać czy sadzić roślin jadalnych, za wyjątkiem właśnie dyni.
W Polsce od 12 do 14 maja mamy okres tzw. "zimnych ogrodników", 15 maja zwany jest „zimną Zośką”. W tym czasie mogą mieć miejsce nocne przymrozki. Ale 16 maja to statystycznie najbezpieczniejszy czas, gdy możemy być prawie pewni, że zimna, które zagroziłoby naszym kiełkującym pestkom już nie będzie. Sytuacja podobnie wygląda w całej Środkowej Europie, choć może się trochę różnić na zachodzie i na wschodzie. W innych regionach Północnej Półkuli może być jeszcze inaczej. W Polsce siejemy i sadzimy 16 maja ale jest to data umowna. Dynie posiane 17 lub i 24 maja też będą ważne