Tym razem artysta zaprasza do archiwum i odsłania kulisy swojego warsztatu, ryzykując konfrontację publiczności z fotografią „brudną”, a właściwie produktem ubocznym i przejściowym, właściwego procesu Polaroid Type 55, na końcu którego znajduje się perfekcyjne zdjęcie.Chodzi mianowicie o natychmiastowe odbitki pozytywowe, naświetlane jednocześnie z negatywem i bezpośrednio wykorzystywane na planie zdjęciowym do szybkiej kontroli ujęcia. Zazwyczaj w chwilę potem stają one „odpadem produkcyjnym”, do wyrzucenia, bądź - w najlepszym razie - wykorzystania w charakterze etykiety na pudełkach z naświetlonymi filmami. Słowo proof oznacza właśnie taką odbitkę próbną, ale również dowód - materialny ślad zdarzenia.
W przeciwieństwie do archiwalnych odbitek srebrowych jest to dowód wielce nietrwały. Kontury i plamy zacierają się, zmieniają kolor i blakną. Jedynym sposobem zatrzymania obrazów jest ich przeniesienie na inne medium. Jednakże…. Po co ktoś zadawałby sobie taki trud? Odpowiedź jest prosta: na owe odbitki można spojrzeć jak na artefakty o własnej wartości estetycznej.Tomasz Gudzowaty wraz ze swoim wydawcą i kuratorem, Gerhardem Steidlem wykorzystali kolekcję zachowanych proofów, tworząc wystawę i towarzyszący jej album. Referencja staje się obiektem, dziełem sztuki, budzącym refleksję nad niszczącym działaniem czasu i fotografią, która jest walką z czasem.
Kuratorem wystawy jest Piotr Piotrowski. Ekspozycja wystawy przygotowana została we współpracy z Agencją Zegart. Prezentowana będzie w kamienicy secesyjnej muzeum przy ul. Tumskiej 8. Wstęp na wernisaż, który już 28 lipca i wystawę jest darmowy.