Jako pierwsze o strzał pokusiły się przyjezdne, ale próba Natalii Chmielewskiej z 4. minuty meczu wylądowała jedynie na bocznej siatce. Chwilę później Dargfil cieszył się już z gola, kiedy po, wydawałoby się, niegroźnym uderzeniu Marleny Jaroszewskiej piłkę trąciła Karolina Ejman i czym zmyliła składającą się do chwytu Dorotę Szalińską. Gospodynie próbowały jak najszybciej odpowiedzieć, ale Julia Asakowska znacznie pomyliła się z dystansu. Na wyrównanie nie musieliśmy jednak długo czekać, bowiem w 15. minucie wbiegającą pomiędzy obrońców Natalię Borowską dostrzegła Oliwia Stasińska i obsłużyła swoją koleżankę długim podaniem. Borowska przyjęła piłkę przed polem karnym, minęła wybiegającą golkiperkę gości i umieściła futbolówkę w pustej bramce.
W pierwszej połowie Nafciarki utrzymywały optyczną przewagę i stworzyły sobie kilka sytuacji do podwyższenia wyniku. Najlepszą z nich miała w 18. minucie Aleksandra Synowiec, która po przebojowej akcji Kingi Brzezińskiej nieczysto trafiła w piłkę. W innej sytuacji ponownie w rolę dogrywającej wcieliła się Brzezińska, a Synowiec umieściła nawet piłkę między słupkami, ale sędzia dopatrzył się w tej sytuacji minimalnej pozycji spalonej naszej snajperki. Tomaszowianki mogły odgryźć się na niedługo przed gwizdkiem do szatni, kiedy po rzucie rożnym na strzał z trzydziestu metrów zdecydowała się Aleksandra Jasowska, ale niesioną z wiatrem piłkę na korner zdołała sparować Dorota Szalińska.
– Słabo zaczęliśmy spotkanie, przeciwnik zaatakował nas bardzo wysoko i mieliśmy z tym problemy. Trochę się obawiałem, że dziewczyny mogą tego nie dźwignąć. Straciliśmy bramkę, ale od tego momentu byłem miło zaskoczony, bo dziewczyny podjęły taką walkę fizyczną z przeciwnikiem, a do tego się opanowały, uspokoiły. Zaczęliśmy przeważać, długimi momentami byliśmy na połowie przeciwnika, stworzyliśmy kilka naprawdę dobrych akcji. Szkoda, że pierwsza połowa skończyła się tylko 1:1, natomiast w drugiej części spotkania utrzymaliśmy, a może nawet podkręciliśmy trochę nasze tempo. Przeciwnik poza jakimiś pojedynczymi zrywami nie był w stanie nam zagrozić. Myślę, że dziewczyny zagrały naprawdę bardzo dobry mecz z drużyną, która jeszcze realnie myślała o awansie. Potrzebne nam było takie spotkanie, żeby odzyskać wiarę w siebie i dać sobie trochę radości i już nie możemy doczekać się kolejnego meczu – skomentował trener Nafciarek Adrian Piankowski.
Kolejne spotkanie w III lidze kobiet Wisła Płock rozegra w niedzielę 29 maja o 11:00. Wyjazdowym przeciwnikiem naszego zespołu będzie Warszawska Akademia Piłkarska.