Relację ze spotkania na swojej stroni internetowej opublikowała Wisła Płock:
Od pierwszego gwizdka sędziego podopieczni trenera Marka Brzozowskiego starali się przejąć inicjatywę. Wysoki pressing płockiej młodzieży szybko mógł się opłacić. Już w 3. minucie przelobować bramkarza Delty próbował się Kamil Dąbrowski, który niestety nieznacznie się pomylił. Niewiele później Damian Szczytniewski, uderzając bezpośrednio z rzutu wolnego, trafił w poprzeczkę i była to jedna z dwóch groźnych okazji w wykonaniu zawodników ze Słupna przed przerwą. Oprócz tej próby ze stałego fragmentu w 36. minucie na strzał z ostrego kąta zdecydował się Damian Lisiecki, ale Kamil Zapytowski był na posterunku.
Poza tymi dwiema sytuacjami to niebiesko-biało-niebiescy długo utrzymywali się przy piłce i cierpliwie budowali ataki. Bramka otwierająca wynik padła jednak... po błędzie w wyprowadzeniu golkipera gospodarzy Sebastiana Frejlichowskiego. Zbyt krótkie podanie doprowadziło do tego, że futbolówkę do siatki skierował Dawid Krzyżański. W kolejnych minutach przewaga Nafciarzy nie malała właściwie ani przez moment, ale pomimo tego nie udało się nam podwyższyć prowadzenia. Swoje szanse mieli jeszcze między innymi Adrian Duchnowski, który w 15. minucie trafił nawet do siatki, ale arbiter dopatrzył się przewinienia naszsego obrońcy, Kamil Dąbrowski czy Maciej Chojnacki. Najbliższej szczęścia po akcji Damiana Kacperskiego w 32. minucie był Dąbrowski, po którego strzale piłkę z linii bramkowej wybił Kuba Staniszewski.
Po zmianie stron obraz gry właściwie się nie zmienił, a co więcej, dość szybko powiększyliśmy przewagę. Zespołową akcję wykończył Damian Kacperski, który po podaniu Dąbrowskiego bez problemów pokonał Frejlichowskiego. Dwubramkowe prowadzenie pozwoliło Wiślakom jeszcze bardziej panować nad tym, co dzieje się na murawie i spokojnie konstruować akcje ofensywne. Pod bramką momentami brakowało spokoju i skuteczności. Dobre sytuacje marnowali Krzyżanowski czy Dąbrowski, ale temu drugiego w końcu udało się wpisać na listę stzelców. Było to już po usunięciu z boiska Damiana Szczytniewskiego za dwie żółte kartki. Dosłownie chwilę potem z obrońcami rywali zabawił się najlepszy na placu pomocnik z numerem 7 na niebieskiej koszulce i ustalił końcowy rezultat na 3:0!