Nafciarze weszli w to spotkanie bardzo dobrze. To właśnie oni jako pierwsi umieścili piłkę w siatce rywali. Co prawda bramka padła po rzucie karnym jednak już od 16 minuty meczu to Wisła była na prowadzeniu. Płocczanie potrafili utrzymać się przy piłce i co ważniejsze wyprowadzać ataki na bramkę rywali. To właśnie tego zabrakło we wcześniejszym meczu Nafciarzy kiedy to zremisowali z beniaminkiem, Stalą Mielec 1 do 1.
Druga połowa meczu z Lechem również nie wyglądała źle. Chociaż nieco ponad 10 minut po jej rozpoczęciu Krzysztof Kamiński był zmuszony wyciągnąć piłkę z siatki to Nafciarze wciąż byli zmotywowani. Remis wciąż pozostawiał otwarty wynik. Tak było aż do 67 minuty kiedy to piłkę w siatce Wisły Płock umieścił Jakub Kamiński. Wisła Płock do końca starała się zdobyć bramkę na remis. Wydawało się że nie ma na to szans jednak zaangażowanie płocczan pozwoliło na wywalczenie kolejnego stałego fragmentu w końcówce. Tym razem do rzutu karnego podszedł Patryk Tuszyński. Bramkarz Lecha był wtedy bez szans. Dzięki determinacji Nafciarzy wynik w 88 minucie meczu znowu był remisowy. Podopieczni Radosława Sobolewskiego zdobyli punkt na bardzo trudnym terenie. Chociaż nie byli faworytem pokazali że każda drużyna występująca w polskiej "elicie" musi się z nimi liczyć. Po dwóch spotkaniach sezonu 2020/2021 Nafciarze zajmują 9. miejsce w tabeli ligowej. Dwa remisy dały im do tej pory dwa punkty.